Kiedy mam ochotę na coś słodkiego, a brakuje mi wizji na owe coś, zwykle siadam do komputera i wystukuję adres bloga Doroty. Tym razem moją uwagę przykuły razowe ciasteczka w czekoladzie. Wyglądem przypominają mi ciastka, które jadłam, jako mała dziewczynka. Każde wyjście z mamą kończyło się wizytą w cukierni i zamówieniem muszelki, bo właśnie tak je nazywałam. Mowa o tych ciastkach. Swoją drogą, poszukuję właśnie przepisu na nie. Wracając do tematu - ciasteczka, które upiekłam choć w smaku oczywiście inne, niż moje muszelki, bardzo mi posmakowały. Są kruche i niezbyt słodkie. W połączeniu z gorzką czekoladą i kubkiem czarnej kawy pozwalają mi przetrwać te paskudne ostatnimi czasy dni.
Składniki: (ok. 25 średnich ciasteczek)
90 g miękkiego masła,
60 g brązowego cukru / 1/3 szklanki (użyłam trzcinowego nierafinowanego),
1 roztrzepane jajko,
20 g wiórków kokosowych (1/3 szklanki),
25 g otrębów (1/3 szklanki),
195 g mąki pszennej pełnoziarnistej (1 2/3 szklanka),
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia,
1/4 łyżeczki sody oczyszczonej,
80-90 g gorzkiej czekolady (lub mlecznej).
Wykonanie:
Masło utrzeć z cukrem mikserem na gładką masę. Dodać jajko, zmiksować. Następnie wiórki, otręby, zmieszane dwa rodzaje mąki, sodę i proszek do pieczenia. Dokładnie zmiksować. Z powstałego ciasta formować niezbyt duże kulki, zgnieść delikatnie dłońmi, następnie spłaszczyć widelcem na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce. Piec 12 min. w 180°C (z termoobiegiem). Upieczone ciasteczka ostudzić na kratce. Następnie połamać czekoladę i rozpuścić w kąpieli wodnej. Ciastka zanurzyć do połowy w polewie i odłożyć na kratkę, aż do jej zastygnięcia. Przechowywać w metalowej puszce.
Smacznego!
Podoba mi się dodatek wiórków kokosowych :)
OdpowiedzUsuńAgata, takie za mną od rana chodzą:( poproszę te dwa ze zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńpiękne te muszelki:) takie cuda najlepsze na poprawę humoru:) powodzenia:)
OdpowiedzUsuńjaaa... ale rozkoszne i śliczne ciacha!
OdpowiedzUsuńciastka dzieciństwa , w cukierni spotykałam je pod nazwą muszelek :)
OdpowiedzUsuńMoja łapka automatycznie wędruje w kierunku tych pysznych ciasteczkowych zdjęć :-)
OdpowiedzUsuńciastka dzieciństwa, w cukierni spotykałam je pod nazwą muszelek :)
OdpowiedzUsuńMi też przypominają ciasteczka z dzieciństwa... Cóż, do powtórzenia :)
OdpowiedzUsuńsmakowite, no i zawsze trochę zdrowsze :)
OdpowiedzUsuń